#BliżejAkademii – Monika Grządziela

Jak zaczęła się Twoja przygoda z rugby?
– Moja przygoda z tą dyscypliną sportu zaczęła się we wrześniu 1998 roku, gdy zostałam zaproszona na mecz. Spodobało mi się na tyle, że chodziłam regularnie. Zaczęłam się wówczas zastanawiać, czemu nie ma kobiecej drużyny, ja też chciałabym grać! W 2001 roku spełniło się moje małe marzenie i powstały Piranie Sopot, (prawdopodobnie) pierwsza kobieca drużyna rugby w Polsce. To był wspaniały i niezapomniany czas.
O rugby słyszałam już w dzieciństwie, gdyż mieszkałam blisko stadionu i w weekendy niosły się z niego okrzyki dopingujących kibiców. Tata nigdy na mecz mnie nie zabrał, twierdząc, że to zbyt brutalny sport. Potem okazało się, że on też grał w Ogniwie, a wszystko za namową kolegi z pracy – Edwarda Hodury.


Od ilu lat jesteś trenerem?
– Pracę trenera zaczęłam 1 września 2020 roku. W lipcu przyprowadziłam córkę, by zobaczyła, jak trenuje jej nieco starsza koleżanka. Marysi się spodobało, ale mi jeszcze bardziej, bo wróciły wspomnienia. Po przerwie wakacyjnej zapytano mnie o chęć pomocy przy trenowaniu Mikrusów i zaproponowano rolę trenera. Zgodziłam się niemal natychmiast i niedługo później odbyłam kurs trenerski, zdobywając certyfikat Level 1 Rugby Europe.


Największy trenerski autorytet i dlaczego?
– Na boisku w wolnej chwili lubię obserwować innych trenerów, by czerpać i uczyć się od najlepszych. Inspiruje mnie bardzo trener Tomasz Formela i jego niezwykłe podejście do dzieci. Jest świetnym fachowcem, ma znakomity kontakt z zawodnikami, a to przekłada się na atmosferę panującą w drużynie i osiągane wyniki.
Autorytetem wśród trenerów jest dla mnie również Karol Czyż. Imponuje mi umiejętnościami i osiągnięciami, które zdobył wspólnie z drużyną, sprawiając, że znowu stanęli na podium.


Czym zajmujesz się na co dzień?
– Na co dzień jestem mamą. W chwili obecnej zajmuję się domem. W wolnym czasie rozwijam i realizuję swoje pasje.


Czy praca z Mikrusami to przyjemność?
– Dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym są wyjątkową grupą zawodników. Praca z nimi wymaga dużej, a nawet ogromnej cierpliwości, bo taki mały człowiek musi być nieustannie zajęty i nie może się nudzić. Trzeba być kreatywnym w doborze ćwiczeń, by nie wprowadzać monotonii, ale należy pamiętać, by zachować je w formie zabawy.Jestem kobietą, a przede wszystkim mamą, więc w sposób naturalny mam w sobie duże pokłady empatii i zrozumienia. To pomaga. Poza tym bardzo lubię dzieci, więc jest głośno i wesoło.


Czy kobiece rugby jest ciekawsze niż męskie?
– Ciężko mi stwierdzić, która wersja jest ciekawsza i czy w ogóle jest. Rugby kobiece w Polsce to odmiana siedmioosobowa, a nie piętnastki. Jest znacznie więcej dynamiki, inny sposób rozgrywania piłki. Kobiety są bardzo zawzięte, ambitne, bojowe – to się podoba. Ja lubię oglądać rugby w obu wykonaniach, choć kobiece zawsze będzie bardzo bliskie mojemu sercu. Mam nadzieję, że doczekamy się w Polsce kobiecej odmiany 15-osobowej. Póki co muszą nam wystarczyć ligi zagraniczne.


Ogniwo Family bo?
– Jest jak druga rodzina, to miejsce, gdzie każdy czuje się dobrze. Duch sportu i jedności tworzy ten wyjątkowy klimat.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Share This